Nasze pierwsze rekolekcje wspólnotowe odbyły się w dniach 14-18.09.2022 r. w domu ojców karmelitów bosych w Sopocie. Rekolekcje poprowadził o. Bertold Dąbkowski OCD, a ich tematem był „Ludzki i nadprzyrodzony wymiar obecności we wspólnocie”.
Plan rekolekcji, nie zawierał zaplanowanego milczenia, ponieważ te rekolekcje połączone były z wyjazdem integracyjnym nowopowstałej Wspólnoty.
Uważam, że integracja bardzo nam się udała, głównie z powodu pomagania Kasi w szykowaniu posiłków i sprzątania po nich. Kuchnia stała się najprzyjemniejszym miejscem naszego przebywania – było w niej jasno, ciepło i rodzinnie. Pewnego razu przez dłuższy czas towarzyszył nam motyl i wcale nie chciał się dać wygonić na dwór.
Podróż
14 września, w środę, wyjechaliśmy z Warszawy wcześniej, o 9.:35, ponieważ w planie mieliśmy zwiedzanie Gdańska, w tym obiad pod tytułem: „ziemniak” (?). Naszą przewodniczką po Gdańsku była Wiola.
Najpierw jednak udaliśmy się do miejsca pobytu, aby rozlokować się i zostawić bagaże. Okazało się przy tym, że nasze pokoje, kuchnia, sanitariaty i sala wykładowa znajdują się w piwnicy. To była pierwsza niespodzianka, ale czekały nas kolejne…
Zwiedzanie Gdańska
Po zostawieniu bagaży pojechaliśmy do Gdańska i udaliśmy się w kierunku Starego Miasta. Tam wstępowaliśmy do niektórych kościołów: m. in. do pokarmelitańskiego kościoła św. Józefa, do św. Katarzyny karmelitów trzewiczkowych oraz budzącego podziw swoim ogromem kościoła Mariackiego. Bazylika Mariacka w Gdańsku, zwana często „Koroną Gdańska” jest największą w Europie świątynią wybudowaną z cegły.
Na trasie naszej przyspieszonej wędrówki był bardzo urokliwy Kanał Raduni, brzeg Motławy z pięknie wkomponowanymi w stare budownictwo nowoczesnymi budynkami. Przeszliśmy przez Zieloną Bramę, Długi Targ do Bramy Złotej.
Wcześniej zafundowaliśmy sobie obiad w „Barze pod Rybą” przy ul. Piwnej, gdzie głównym daniem jest przeogromny i pyszny ziemniak z różnymi dodatkami do wyboru. Po jego zjedzeniu nikt już nie myślał o kolacji, co miało swoją dobrą stronę, bo jeszcze nie zaanektowaliśmy dla siebie kuchni. W następnych dniach stanie się ona miłym centrum naszego zamieszkiwania w piwnicy, o czym potem.
Dla mnie najpiękniejszym miejscem była ulica Mariacka, zaczynająca się przy Bazylice, a zakończona Bramą Mariacką, z jej kolorowymi, wąskimi kamieniczkami, z tarasami na szerokość każdej z nich, przybranymi kwiatami i zielonymi roślinami w donicach oraz schodkami schodzącymi na ulicę. Z małymi kramikami pełnymi wyrobów z bursztynu.
O kuchni
Już jadąc na rekolekcje wiedzieliśmy, że mamy sobie sami szykować posiłki, a więc wszystko, co się z tym wiąże – planowanie, zakupy, gotowanie i sprzątanie – było po naszej stronie. Myślę, że każdy z nas miał pewne obawy, czy i jak sobie z tym poradzimy. Tymczasem, jeszcze podczas podróży do Sopotu, Kasia zaproponowała, że ona będzie gotować dla nas, bo umie i lubi. To była właśnie kolejna niespodzianka. Dzięki niej kuchnia stała się bardzo przyjemnym miejscem, gdzie fajnie się działo. Jedzenie było pyszne i w nadmiarze różnych potraw do wyboru. Oczywiście, że każdy z nas włączył się do różnorakiej pomocy, np. Piotr jako najwyższy zdejmował z górnej suszarki naczynia, by kolejne (mokre), można było postawić na ich miejsce.
Niektórzy z nas chętnie wpadali tam, by w ciągu dnia zrobić sobie kawę lub herbatę.
A Ewę można było zastać w kuchni bardzo wczesnym rankiem, gdyśmy – pozostali, ukrywali się jeszcze pod kołdrami. Widziałam, jak pochylona nad Brewiarzem i ze szklaneczką kawy z mlekiem obok, medytowała w ciszy i pokoju. To był piękny widok!
Modlitwa
Trzecią niespodzianką było połączenie Godziny Czytań z Jutrznią, co było dla większości z nas zupełną nowością. Jedynie Piotr wiedział, o co chodzi.
Ponieważ ojciec Bertold oczekiwał, że będziemy prowadzić tę modlitwę, więc musieliśmy przejść przyspieszony kurs przy pomocy Piotra (szczególnie kantorzy), co odbywało się każdego dnia wieczorem w sali rekolekcyjnej. Ale warto było i udało się to nam!
Konferencje
Zgodnie z tematem rekolekcji, treści konferencji dotyczyły życia we wspólnocie zarówno w wymiarze duchowym jak i ludzkim. Życie wspólnotowe, czyli jest wspólny cel: chodzenie w Bożej obecności, zażyłość z Bogiem, trwanie na modlitwie. Taki jest nasz charyzmat.
Formacja to nie tylko teoria, ale wprowadzenie do konkretnego stylu życia. Wspólnota ma się modlić i uczyć modlitwy. Muszę sobie odpowiadać na pytanie: Jaka jest moja relacja z Bogiem? Co to znaczy, że Bóg we mnie działa? Jakie są we mnie uczucia, emocje, wyobrażenia …? Czy współpracuję z łaską Bożą?
Ojciec rekolekcjonista omówił także relacje pomiędzy osobami będącymi we wspólnocie. Mówił o ludziach, którzy przychodzą do wspólnoty (np. niedojrzałych) i o tym, jak z nimi postępować. Trzeba przestrzegać prawa OCDS, a zarazem być człowiekiem. Jeżeli ktoś składa przyrzeczenia, musi zaangażować się w życie wspólnoty i mieć czas na modlitwę!
We wspólnocie ma panować duch prawdy, który – co jest ważne – wymaga, aby był prowadzony w niej pokorny i szczery dialog.
Podczas omawiania tych problemów zaskoczyło mnie bardzo, jak ważna jest rola Rady w kierowaniu życiem wspólnoty. Na ile spraw trzeba zwrócić uwagę i jak uważnym należy być w każdej dziedzinie – np. przyjmowania i rozeznawania powołania kandydatów, formacji na każdym poziomie, planowania pracy na cały rok czy rekolekcji wraz z ich tematami. Przypomina mi to trochę troskę rodziców o dobre w wychowanie i bezpieczeństwo swoich dzieci.
Pewna część konferencji dotyczyła wad i cnót. Dobrze jest znaleźć u siebie wadę główną i przeciwstawną do niej cnotę lub cnoty i nad tym pracować. Z tej pracy należy się samemu rozliczać: co się zmieniło w moim życiu duchowym w ostatnim czasie? Czy jest rozwój duchowy czy zastój?
Powrót
Umocnieni wspólną modlitwą, wzbogaceni naukami o. Bertolda, nasyceni wzajemną życzliwością i miłością (agape), szczęśliwie wróciliśmy do swoich domów i codziennych obowiązków.